Sezon kajakowy oczywiście.
I jak na zakończenie przystało, kłopotów było niemało.
Od wybierania się zaczęło.
Niczym sójki za morze, się wybierali...
A jak się już wybrali, to na szlaku mielizny napotkali.
Liswarta po raz kolejny zaskoczyła.
Swe nowe oblicze odkryła.
Spody kajaków, niczym psychikę uczestników zryła.
Zwodować się, początkowo nie pozwalała.
Wody ilość była tak mała.
Jak w końcu ruszyli.
To zaraz po wodzie brodzili.
Kajaki bardziej pchali.
Niż nimi pływali.
Zwalonych drzew na trasie mnóstwo napotkali.
Ciągle pod i nad nimi się przeciskali.
Ale choć ciężko było, to nie narzekali.
Pogoda dopisała, wyprawa się udała.
I tylko "woda była mała".
W niczym wielkiej nie przypominała.
Choć jeszcze kilka dni temu, prawie na łąki się rozlewała.
Po spływie jedli, a w trakcie śpiewali.
Wcale się nie denerwowali.
Nawzajem sobie pomagali.
Jeden drugiemu - kajaki przepychali.
Przy tym się śmiali.
Choć skurcze w nogach łapali...
Przyjemnie wychowawcy patrzeć na to było,
Punktów w pamięci więc im przybyło.
Takie to przygody, we wtorek mieli.
Szkoda tylko, że z matematyki umknęli.
Ale dzięki trudnościom się zgrali.
I zintegrowali.
Choć nie wszyscy to okazali.
Jak by nie było, napotkane trudności pokonali.
Ogniskiem spływ zakończyli.
I nawet kajaki na zimę umyli.
Nie nudzili się, ani chwili.
W ogóle nie marudzili.
Ogólnie dali radę.
Opis czas więc kończyć - pora na poradę!
Opiekunowie spływu wraz z klasą 3 TMŻ amatorów kajakarstwa pozdrawiają!
I na nowy sezon czekają.
Porada:
Kajakarzu, jeśli nie masz pewności co jest przed tobą, nie płyń - lepiej wyjdź i sprawdź.
Czasem aby pokonać jaz lub niebezpieczne miejsce lepiej wyjść na ląd i przenieś kajak na drugą stronę przeszkody.
